Lubomir i Mogielica - dwie wpadki w dwa dni. Korona Gór Polski. 
Lubomir do najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego.
Wędrówkę zaczęliśmy z Gościńca pod Lubomirem. Droga górska z kamyczkami prowadzącą przez las.
 Na szczycie znajduje się obserwatorium astronomiczne które podczas naszej wędrówki jest niestety nieczynne.
Droga zajęła nam 30minut. Szczyt - widokowo - od 1-10 oceniam na 1 :-) W koło drzewa więc... sami rozumiecie.
Po pamiątkowych zdjęciach schodzimy na dół gdy jest już całkiem ciemno, na szczęście jesteśmy przygotowani i mamy ze sobą latarki. Mamy również przewodnika którym jest kot :-)
Na dole mała?! Wpadka numer 1. Wojtek zatrzaskuje kluczyki w samochodzie i musimy rozbić szybę (ała). No dobra staram się nie przejmować - będzie co wspominać.
Jako bazę noclegowa wybieramy Gościniec pod Lubomirem. W którym do książeczki KGP wbijamy pieczątkę. Gościniec polecam!! Pokoje są przytulne, czyściutkie a jedzenie w gościńcu... co tu dużo mówić.. niebo w gębie!! Ceny? Rewelacja! Obsługa miła i uśmiechnięta. Do takich miejsc chce się wracać :-) na dworze świetny plac zabaw, trampolina, tyrolka, mini spycharka i domek z pięterkiem. 
Leoś szaleje ze szczęścia. Jest 12 listopad a pogoda - marzenie.
Kolejny szczyt KGP jest NASZ!

Rano z zaklejona folia spożywcza szybą :) ruszamy samochodem do Chyszówek. Z przełęczy Rydza Śmigłego ruszamy na kolejny szczyt szlakiem zielonym - Mogielicę która jest najwyższym szczytem Beskidu Wyspowego. Po około 30min dochodzimy na szczyt o nazwie.... Łopień!!! Nie,nie,nie, nieeeeee!!! Pomyliliśmy drogę i poszliśmy w całkowicie złym kierunku!
Rada! Lepiej 10x zapytać kogoś, 7x sprawdzić mapę niż pomylić drogę jak my. Wpadka nr2 kosztowała Nas dodatkową 1h marszu... cóż :-)
Ruszamy na Mogielnicę- chyba mam dejavu :-) 
Dobra wtedy nie było mi do śmiechu. Droga początkowo bardzo przyjemna, mijamy domy chwilę idziemy łąką aż w końcu wchodzimy do lasu i zaczyna robić się stromo. Droga kamienista. Po około 2.5h docieramy do wieży widokowej na Mogielicy. Jest pięknie, widoki są cudowne :-) w końcu!
Na szczycie ognisko, przy którym odpoczywamy i posilamy się. 
Robimy pamiątkowe zdjęcia przy tabliczce z nazwą szczytu oraz podbijamy książeczkę pieczątka umieszczona w skrzynce na szczycie.
Czas wracać...
Polana Wyśnikówka zaprasza nas na cudowny spektakl - zachód słońca. Jest wspaniale. Dla takich widoków i chwil warto żyć. Jestem zauroczona. Ahhhh.... kocham góry!! 

Do samochodu dochodzimy gdy jest już ciemno a Leonek smacznie śpi w nosidełku.

Nie mamy szyby w samochodzie ale mamy cudowne wspomnienia i kolejne dwa szczyty na liście do zdobycia odhaczone.

A czy Wam kiedyś zdążyło się zaliczyć wpadki na szlaku?
Życzę Wam i nam takich jak najmniej.
Pozdrawiam
Justyna

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogród Ślaski w Świerlańcu czyli miłość Leosia do Ryb

Bałtyk w Bytomiu czyli Grota Solno Jodowa

Radzionków Planty czyli Plac Zabaw na Rojcy